Przejście w Tatrach
Góry:
Tatry Wysokie
Dolina:
Rybiego Potoku
Miejsce:
Mięguszowiecki Szczyt Wielki
Nazwa drogi:
Korosadowicz (Filar MSW od Bańdziochowego Siodełka)
Wycena:
V
Czas:
2h
Data:
2025-07-21
Uwagi:
Historia przejścia słynnej drogi pn.-wsch filarem Mięguszowieckiego Szczytu jest podobna do historii powstania drogi Korosadowicza na wschodniej ścianie Łomnicy. Podobna, a może wręcz wprost z niej właśnie wynika. W tamtym przypadku dolna cześć ściany (do wielkiego zachodu wyprowadzającego do Cmentarzyska) pokonana została przez Zbigniewa Korosadowicza i Karola Zająca w 1931 roku, natomiast górna, dopełniająca drogę Korosadowicza we współczesnym znaczeniu, przez Korosadowicza i Wawrzyńca Żuławskiego (Wawę) w 1935 roku (wtrawersowali w ścianę zachodem, którym Korosadowicz wycofał się w 1931). Być może właśnie dokończenie swojej rozpoczętej cztery lata wcześniej drogi pokazało Korosadowiczowi, że w przypadku otwierania długich dróg (jeśli oczywiście teren na to pozwala), może to nie być zła taktyka. To oczywiście tylko moja hipoteza. ale zrealizowane w takim właśnie stylu, miesiąc po wspomnianej Łomnicy, pierwsze przejścia Filara MSW raczej nie jest przypadkiem. Najpierw 27 sierpnia 1935 Korosad z Wawą przeszli Wielki Komin i bardziej połogą część filara mniej więcej do Czerwonego/Białego Siodełka, a dwa dni później 29 sierpnia przeszli kopułę szczytową wielką płytową depresją tuż na prawo od ostrza filara (stąd nazwa Depresja Korosadowicza). Korosadowicz nie był jednak prekursorem takiej taktyki, gdyż w 1932 roku w taki sam sposób powstała droga Stanisławskiego na północnej ścianie Małego Kieżmarskiego Szczytu (najpierw do Niemieckiej Drabiny, a trzy tygodnie później od niej w górę). Wracając do współczesności. Nie mając ochoty w aktualnych niezbyt suchych warunkach odwiedzać dolnej zatrawionej części ściany, na filar dotarłem mniej więcej w połowie jego wysokości trawersem z Bańdziocha na Bańdziochowe Siodełko (ok. 1960mnpm). To ciekawe rozwiązanie, jeśli nie chce się robić drogi od dołu (czytaj przez Wielki Komin) oraz chce uniknąć zbliżania się do świeżego obrywu na wschodniej ścianie MSW (czytaj podchodzenia przez Czerwony lub Biały Żlebek). Pierwsze 300m w pionie to maksymalnie II teren z obejściami uskoków po stronie północnej ściany. Sama kopuła szczytowa robi wrażenie. Paradoksalnie znałem ją z przejścia zimowego (choć akurat tam wspinaliśmy się nocą: www.tatry.przejscia.pl/pl/node/5637), więc tym bardziej ciekawiło mnie o ile łatwiej będzie w lecie. Pewnym problemem jest raczej słaby opis oryginalny, który zupełnie nie zwraca uwagi na najbardziej rzucające się w oczy formacje, czyli dwie wielkie nyże w dolnej części depresji (niższa mniejsza, wyższa ogromna - płaska i głęboka, często nazywana Grotką). Trzecim drogowskazem jest ciemny wąski kominek znajdujący się około 60m nad podstawową płytowej depresji w literaturze nazywany krótkim kominkiem, a ja osobiście bym powiedział wręcz Krótkim Kominikiem. Gdy po opuszczeniu Zachodu Janczewskiego przejdziemy dolną łatwą trawiasto-skalistą cześć Depresji Korosadowicza, to w sposób naturalny wyrzuca nas na małe płaskie siodełko w żebrze po prawej stronie. Wówczas wspomniane dwie nyże i Krótki Kominek widoczne są w jednej linii. Z siodełka należy podejść pod dolną nyże (jest tam stan zresztą), następnie w górę kilkanaście metrów mijając dolną nyżę po lewej stronie, po czym docieramy do górnej nyży (Grotki). Dość wysoko po lewej znajduje się tam stanowisko ze stałych punktów (jedyne na całej drodze) nieznanego pochodzenia. To właśnie w tym miejscu aż pod Krótki Kominek następuje najbardziej zagadkowy fragment drogi. W WHP istnieją dwa alternatywne warianty. Łatwiejszy oryginalny bardziej na wprost oraz trudniejszy późniejszy chronologicznie po lewej tuż przy samej krawędzi filara. Zimą poszliśmy z Grotki na wprost, co w zastanych warunkach nie było łatwe, ale najbardziej zdziwił mnie totalny brak jakichkolwiek haków przez pierwsze 20m trudności (po czym nagle się pojawiły). Dlatego też teraz mając czas postanowiłem zbadać teren nieco dokładniej. Okazuje się, źe jakieś 5m na lewo od Grotki wprost w górę istnieje logiczny teren z czterema hakami po drodze (z czego dwa to stanowisko). Jednakże po około 12m teren przestał w mojej ocenie być piątkowy, więc zszedłem z powrotem pod Grotkę. Gdyby jednak pójść dalej, to po kolejnych 8m dociera się do terenu, gdzie zimą nagle pojawiły się haki. Możliwe, że w ten sposób pokonywano dawniej ten wyciąg, stąd zupełny brak stałych haków w depresji powyżej Grotki. Ostatecznie postanowiłem iść jak zimą, jedynie przy braku śniegu Grotka tworzy masywną przewieszkę, którą omija się dość gładkim terenem po lewej stronie. Nieco wyżej rynna przekształca się w bardzo stromą wywieszającą ściankę przedzieloną małym żeberkiem. Zimą była to najtrudniejsze miejsce całej drogi (przeszliśmy ostatecznie prawą ścianką). Latem korzystając z obu ścianek jest rzeczywiście V. Wyżej, gdzie zimą był dylemat czy rysą na lewo, czy przez ściankę na prawo, latem puszcza dowolnie (co to tarcie pod stopami daje...). W ten sposób dociera się na mały występ skalny i nagle pojawiają się stałe haki (wcześniej opisany wariant z hakami dociera tu wprost od dołu). Wyżej ryska z hakami prowadzi wprost w górę by potem trawersem w lewo dostać się pod Krótki Kominek (tak szliśmy zimą). Latem natomiast można iść po prostu na godzinę 11 wymytą depresją i tak też zrobiłem. Krótki Kominek jest rzeczywiście IV (choć jest nieco bardziej czujny niż płytowy teren poniżej). Gdy rynna się rozgałęzia (w kształcie litery Y) należy iść lewą odnogę, która wyżej przekształca się w 30m wysokości płytką rynnę (II-III). Powyżej niej ukosem w lewo dociera się na Wyżnie Siodełko (z którego na drugą stronę spada Załupa Świerza). Ostatni fragment drogi należy już do wcześniejszej drogi Świerza i jest wspólny dla Świerza i Korosadowicza. Uskok filara omija się po prawej łatwym (II) kominkiem, po czym wraca się w lewo na ostrze. Tu pojawia się pewna ciekawostka. Najłatwiej jest pójść w górę III płytkim zacięciem tuż na prawo od ostrza, po czym w sumie dowolnie w górę na wierzchołek. To się jednak nie narzuca, więc wiele osób w historii szukało przejścia bardziej po prawej. Istnieje tam logiczny ciąg (ze sporą liczbą haków), a trudności wzrastają z krótkiej III do kilku sprężnych IV (ogólnie wspinania jest sporo więcej wówczas). Podsumowując, droga Korosadowicza w kopule szczytowej MSW zachwyciła mnie latem. Myślę, że ze względu na walory estetyczne, jakość skały i ekspozycję spokojnie można ją traktować jako niezależny od Filara MSW cel sam w sobie. Następnie w dół Żlebem Franza (www.tatry.przejscia.pl/pl/node/5705).
Kto:
Greg
Data publikacji:
2025-07-24