Przejście w Tatrach

Góry: 
Tatry Wysokie
Dolina: 
Szatania
Miejsce: 
Zadnia Baszta
Nazwa drogi: 
Komin Motyki
Wycena: 
V
Czas: 
6h
Data: 
2020-09-12
Uwagi: 
Wschodni komin Wyżniej Basztowej Przełęczy (WHP599) to droga, na którą wybierałem się od lat. Wszechobecna na Basztach od wschodu kruszyzna, a szczególnie obrywy w pobliskiej ścianie Zadniej Baszty nie zachęcają jednak do letniego działania. Na pewno nie sprzyja też informacja z opisu o mokrej skale, choć przecież autorzy nie robili badań by stwierdzić to obiektywnie, że tam "zawsze" tak jest. Co ciekawe oryginalna droga nie zaczyna się kominem, a początkowo prowadzi sąsiednią ścianą Małej Capiej Turni. To prawdopodobnie efekt wielkiego płatu śniegu, który w 1930 roku zapewne "bronił" dostępu do dolnych progów. Czasy się zmieniają, a śniegi do jesieni topnieją w zasadzie zupełnie, więc postanowiliśmy iść wprost od dołu. Nie jest łatwo jednoznacznie stwierdzić, ale osobiści w kominie naliczyłem aż szesnaście "bardziej znaczących progów" do przejścia. Wbrew opisowi (WC15/122B) do połączenia z wariantem oryginalnym przychodzącym od prawej mamy do pokonania już trzy progi (dwa pierwsze II, ostatni III). Następne trzy (II-III) doprowadzają pod bardziej spionizowaną część komina, gdzie progi stają się wyższe. Kolejne dwa (III-IV) pozwalają dotrzeć na sporą półkę pod odpękniętymi wielkimi blokami na prawo od dna komina. Próg dziewiąty omija się płytą od prawej (IV), a dziesiąty ładnym zacięciem na prawo od dna (IV-V, tuż powyżej ledwo wiszące bloki nad głową, jednak niedostrzegalne z perspektywy prowadzącego, polecam szybkie wspinanie). Próg jedenasty stanowi największa przewieszka zbudowana z ogromnego bloku (widoczna już z piargów na tyle nieba) i jest to kluczowe miejsce drogi (V). Zgodnie z opisem należy ją ominąć stromym żeberkiem po prawej i tak też jest najłatwiej. Asekuracja jest jednak umiarkowana, a skała raczej niepewna (czujność wysoce wskazana). Próg dwunasty omijamy również sporym łukiem od prawej strony (III) i docieramy do łatwiejszej depresji. Po kilkudziesięciu metrach kolejny wyglądający dość niedostępnie próg, który jednak puszcza łatwo zapieraczką (III). Wyżej znów raczej prosto, choć czujnie (II), aż pod komin wyjściowy. Nim przez trzy kolejne progi (IV-V) na północne (wyższe) wcięcie Wyżniej Basztowej Przełęczy (zwane Capim Karbem). Asekurowaliśmy się na progach: 3, 7-12, 14-16. Droga pokonuje około 350m deniwelacji (a nie 200m, jak podaje WHP). Asekuracja wymagająca, choć trochę starych haków (różnej jakości) na stanowiskach jest. W łatwiejszych częściach lina w mojej opinii tylko zwiększa niebezpieczeństwo, stąd też trzy odcinki przeszliśmy bez liny (czyli dwa razy rozwiązywaliśmy się zupełnie). Podsumowując, dla taterników z wyczuciem wspinających się w kruszyźnie droga całkiem normalna. Po prostu niemal zawsze można dobierać lite stopnie i chwyty. Trzeba tylko chcieć. Warto jednak wyczekać moment i pójść przy pewnej pogodzie wiele dni po ostatnim opadzie.
Kto: 
Anna, Greg